- W ślad za „prezentami” jakie rząd rozdaje nauczycielom nie idą, niestety, pieniądze na ten cel dla samorządów. W efekcie łódzki samorząd musi wygospodarować w budżecie 43 miliony dla sfinansowanie podwyżek - powiedziała Małgorzata Moskwa-Wodnicka, wiceprezydent Łodzi. - Chcę podkreślić, że nauczyciele powinni godnie zarabiać, to nie ulega kwestii. Ale rząd powinien zrekompensować nam wzrost płac czego oczywiście nie robi.
Tegoroczna subwencja oświatowa dla Łodzi to 709 mln zł, jest ona wyższa o ponad 52 mln zł niż przed rokiem, ale i tak za niska by wystarczyła na wynagrodzenia. W 2020 r. na pensje ogółem Łódź wyda ponad 844,3 mln zł podczas gdy rok temu było to 801,5 mln zł. A szkoły i przedszkola trzeba utrzymać, doposażać, remontować i modernizować.
- Posłowie Lewicy zgłosili poprawkę do tegorocznego budżetu państwa, zakładające wzrost subwencji oświatowej dla samorządów, ale podczas posiedzenia komisji finansów została odrzucona - dodała wiceprezydent Moskwa-Wodnicka. - Problem niedoszacowania subwencji jest ogólnopolski, mniejsze gminy są zmuszone likwidować szkoły albo łączyć, zdarza się, że zaciągają kredyty by wypłacić pensje. A rząd udaje, że problemu nie ma…
W Łodzi oczywiście nie ma mowy o likwidowaniu szkół, pensje są wypłacane na czas. Ale brakujące na wynagrodzenie 43 miliony trzeba będzie znaleźć co może oznaczać cięcia w oświatowych inwestycjach.