- Zachowujmy się mądrze. Pomagajmy tylko wtedy, kiedy jesteśmy pewni, że ta pomoc jest konieczna. Często zdarza się, że mieszkańcy, mając oczywiście dobre intencje, porywają wręcz dzikie zwierzęta i tym samym narażają je na niebezpieczeństwo. Dlatego, jeśli nie wiemy, co zrobić, proszę o telefon do nas czy do Leśnictwa Miejskiego – powiedział Patryk Polit z Animal Patrolu Straży Miejskiej.
Oddział ten składa się z kilkunastu strażników, których zadaniem jest nie tylko wyławianie dzikich zwierząt i pomoc Leśnictwu Miejskiemu, ale także m.in. interwencje w sprawie psów uwięzionych w rozgrzanych samochodach czy kotów, które zaginęły.
- Korzystamy ze sprzętu, który zakupiliśmy dzięki Budżetowi Obywatelskiemu. Jest on nam niezbędny i jesteśmy szczególnie zadowoleni, że łodzianie doceniają naszą pracę i chcą byśmy dalej pomagali ich pupilom czy dzikim zwierzętom. Bardzo im za to dziękuję – dodał Patryk Polit.
Dzikie zwierzęta, wobec których Animal Patrol podejmuje interwencje trafiają do Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt, gdzie opiekuje się nimi Leśnictwo Miejskie. W 2019 roku strażnicy podjęli blisko 1100 takich akcji, zaś w pierwszej połowie 2020 roku było ich już około 400.
- Ale to nie wszystkie zwierzęta, które do nas trafiają. Wielokrotnie sami interweniujemy, więc w ubiegłym roku mieliśmy aż 2000 zdarzeń, zaś do końca czerwca tego roku mamy już 800 interwencji. Oczywiście, współpracujemy z wieloma służbami i na wielu płaszczyznach. Gama sytuacji, z którymi mamy do czynienia jest naprawdę duża i codziennie musimy mierzyć się z kolejnymi wyzwaniami – powiedział Kamil Polański z Leśnictwa Miejskiego.
Obecnie w Ośrodku Rehabilitacji Dzikich Zwierząt przebywają m.in. dziki, sarny, lisy, pustułki, gile, wrony siwe, młode bociany białe. Od kilku lat stałymi rezydentami są bielik i żuraw, które z powodu niepełnosprawności nie poradziłyby sobie w naturalnym otoczeniu.