Tradycja obchodzenia imienin Marszałka rozpoczęła się w 1914 roku. Kontynuowana była przez cały legionowy szlak bojowy, a także w okresie międzywojennym. Po przewrocie majowym zyskały one status bez mała święta państwowego. W Łodzi strażnikami tej tradycji są członkowie Społecznego Komitetu Pamięci Józefa Piłsudskiego, którzy powrócili do przedwojennego zwyczaju obchodzenia imienin Marszałka.
- Dzisiaj spotykamy się przed monumentalnym pomnikiem marszałka, ale zawsze trzeba pamiętać, że marszałek był skromnym człowiekiem i nigdy nie zabiegał o dobra materialne czy nadmierne zaszczyty. Imieniny to było spotkanie towarzyskie, które później dopiero, chyba wbrew samemu bohaterowi, przemieniło się w spektakl oddawania mu hołdu. Serdecznie dziękuję Społecznemu Komitetowi Pamięci Józefa Piłsudskiego, Towarzystwu „Strzelec” i wszystkim organizacjom patriotycznym za wieloletnie starania o upamiętnienie czynu Komendanta. Za wiele takich miejsc, które znalazły się w naszym mieście - powiedział wiceprezydent Adam Pustelnik.
Interesujący charakter miały imieniny Piłsudskiego w Sulejówku, w którym zamieszkał od 1923 roku. Przybywali tam najwierniejsi z wiernych. Oficer, którego obecność odnotowano na imieninach marszałka nie mógł liczyć na awans. Przez rząd uważany był za niepewnego politycznie. Jednak każdego 19 marca w dworku Milusin pojawiało się znaczne grono zwolenników lub osób, które chciały uczcić jego imieniny. Przed Aleksandrą Piłsudską stanął problem podjęcia licznej grupy gości. Podawano herbatę, ciasto śliwkowe i po kieliszeczku tokaju, czyli ulubione potrawy i trunek marszałka. Prezent były praktyczne, ale i kłopotliwe. Jaja i masło od lokalnego chłopstwa należały do pierwszej grupy. Psy, lisy i sarny raczej do tej drugiej. Pani Aleksandra miała później kłopot, gdzie to towarzystwo umieścić.
Po przewrocie majowym w 1926 roku imieniny marszałka zyskały status bez mała święta państwowego. Urzędnicy prześcigali się w organizacji uroczystości, przemarszów i zawodów sportowych z tej okazji. Obchody imienin przypominały czasami spontaniczny, a czasami reżyserowany spektakl propagandowy.
Swoje ostatnie imieniny w 1935 roku Józef Piłsudski spędził w Wilnie. Zamieszkał w Pałacu Reprezentacyjnym RP, a później w domu swojego brata Adama w zaułku Montwiłłowskim. Tutaj czuł się najlepiej i tutaj tradycyjnie obchodził swoje imieniny wśród najbliższych, którzy kochali go za to, że był, a nie za jego marszałkowstwo i splendory. Kochał tę kresową atmosferę, wymowę i spokój krewnych oraz ich wspomnienia. Dla starszego pana, otoczenie rodziny było cenniejsze niż oficjalne uroczystości w Belwederze. Warszawskie wydarzenia odbywały się bez jego udziału.