Light.Move.Festival. to wydarzenie, które ma swoją renomę. Łodzianie chętnie wychodzą z domów i podziwiają swoje pięknie podświetlone miasto. Ale Light.Move.Festival. to impreza międzynarodowa. Swoje dzieła wystawiają na nim uznani zagraniczni artyści, a wśród zwiedzających można spotkać turystów z całego świata. Jak podało Łódzkie Centrum Wydarzeń, festiwal w ciągu trzech dni odwiedziło 850 tys. osób.
Na festiwalowej trasie zwiedzający mogli podziwiać ponad 40 świetlnych punktów: instalacji, mappingów, animacji. Były też przystanki muzyczne. Wszystko stworzone przez grupy artystów z Polski oraz rekordową reprezentację gości zagranicznych, m.in. z Kanady, Holandii, Włoch, Belgii, Rosji, Rumunii czy Anglii.
Duże wrażenie na odwiedzających Festiwal zrobił pokaz na placu Dąbrowskiego. Połączenie mappingu na bryle Teatru Wielkiego z występami na żywo solistów, chóru, pianisty i tancerzy na długo pozostanie w naszej pamięci.
Niezwykła i zaskakująca była animacja na cerkwi św. Aleksandra Newskiego, w szczególności jej interaktywny charakter. Projekcja sterowana była dźwiękiem, a dokładnie grą na żywo na fortepianie. Gdy pianiści dynamicznie uderzali w klawisze, budynek rozbłyskał feerią barw. Gdy zwalniali tempo, animacja robiła się bardziej kojąca. Były też momenty, gdy do pianina dołączały inne instrumenty, jak saksofon czy skrzypce. W niedzielę występ wzbogaciła wokalistka.
Przejście całej trasy zajmowało zwykle zwiedzającym kilka godzin. Najdłużej przystawali przy atrakcjach interaktywnych - np. instalacji świetlnej reagującej na przytulanie rosyjskiej grupy Izobrulo czy zabawie strumieniami światła autorstwa Marco Amedaniego na Dworcu Łódź Fabryczna.
- Tegoroczna edycja potwierdziła, że dobrym pomysłem było stworzenie trasy zamkniętej w ring. Można było nawet nie znając dobrze Łodzi obejść ją całą, nie pomijając najważniejszych atrakcji - mówi Beata Konieczniak, dyrektor artystyczna Festiwalu Kinetycznej Sztuki Światła.
Turystom z Polski podobało się wejście z Festiwalem w przestrzenie nowego centrum miasta. - Oprócz znanej nam Piotrkowskiej, zobaczyliśmy, jak Łódź się zmienia - mówili.
Co cieszy, łódzka Straż Miejska nie odnotowała w tym roku negatywnych zdarzeń. Atmosfera była przyjazna, radosna, na Festiwalu było dużo rodzin z dziećmi. - A co czeka nas za rok? Bardzo chcielibyśmy wyjść z atrakcjami Festiwalu w kolejne obszary Łodzi, może za aleję Piłsudskiego? - zdradza Beata Konieczniak.