Łódzkie dzieci pamiętają o swoich rówieśnikach, którzy nie mieli dzieciństwa. Marsz pamięci ofiar i byłych więźniów obozu przy ulicy Przemysłowej.

  • kategoria:
  • Historia Łodzi
  • Historia Łodzi
  • Łódź w historii

W Łodzi już tradycją stało się to, że dzieci i młodzież, w pierwszy czwartek po dniu Wszystkich Świętych maszerują ulicami miasta z portretami ofiar obozu dla dzieci przy ul. Przemysłowej. Tak było i tym razem 6 listopada. Symboliczne wydarzenie poprzedziła msza święta w Kościele Opatrzności Bożej przy ul. Kolińskiego. Następnie, młodzi pod przewodnictwem biskupa pomocniczego ojca Piotra Kleszcza przenieśli dziecięce portrety pod Pomnik Martyrologii Dzieci Pękniętego Serca w Parku Szarych Szeregów.

fot. Patryk Wacławiak / UMŁ
14 zdjęć
ZOBACZ
ZDJĘCIA (14)

Marsz pamięci organizowany jest już od lat przez Parafię Rzymskokatolicką Opatrzności Bożej przy ul. Kolińskiego. Kościół ten znajduje się najbliżej terenu dawnego niemieckiego obozu dla dzieci przy ul. Przemysłowej. W nim młodzież z łódzkich szkół wzięła udział w mszy za ofiary i byłych więźniów obozu. Przemarsz poprowadził biskup pomocniczy ojciec Piotr Kleszcz. Przed Pomnikiem Pękniętego Serca, gdzie licznie zgromadzeni zakończyli swoją drogę, odbyła się modlitwa i krótka lekcja na temat historii obozu przy ulicy Przemysłowej. Na koniec pod pomnikiem złożone zostały kwiaty i zapalone znicze. W uroczystości udział wziął również Pełnomocnik Prezydent Miasta ds. Dziedzictwa Łodzi Mariusz Goss. 

Niemiecki obóz dla dzieci i młodzieży przy ulicy Przemysłowej istniał w latach 1942-1945 na wydzielonym terenie Litzmannstadt Getto. Według szacunków przeszło przez niego kilka tysięcy dzieci z całej włączonej do III Rzeszy części okupowanej przez Niemców Polski. Trafiały tu dzieci z sierocińców bądź bezdomne, a także, te, których rodzice przebywali w więzieniach lub w obozach oraz oskarżone np. o drobne kradzieże czy nielegalny handel. W obozie dzieci ciężko pracowały na kilkunastogodzinnych zmianach. Chłopcy najczęściej zajmowali się prostowaniem igieł tkackich, czy wyplataniem mat z wikliny. Natomiast dziewczęta angażowano np. do prac krawieckich. Część dzieci zginęła. Przyczyną ich śmierci były głodowe racje żywnościowe, praca ponad siły, fatalne warunki sanitarne i brutalne traktowanie młodocianych więźniów.

Wydarzenia takie jak dzisiaj to cenna lekcja historii, która pozwala nam wyciągać wnioski z przeszłości, a przede wszystkim edukować i uwrażliwiać kolejne pokolenia.