- Jestem absolutnie zachwycona tym powrotem i czuję, że jest to szczęśliwe siódme miejsce, które będzie początkiem nowej, ekscytującej przygody. W klasie GP4 Ladies osiągnęłam już wszystko, co było do osiągnięcia. Teraz chcę rzucić sobie nowe wyzwanie i GP2 wydaje się być właśnie tym poziomem, który mnie zmotywuje do jeszcze cięższej pracy. Ta klasa daje mi dokładnie to, czego potrzebuję: emocje, rywalizację i sportową adrenalinę – powiedziała Jachimek. W Vichy łodzianka musiała się jednak mierzyć nie tylko z rywalami z GP2, która została połączona z GP1. Ta ostatnia to klasa open, w której startują skutery z potężnymi przeróbkami.
- Miało to oczywiście wpływ na rywalizację i jej wyniki, jednak siódmego miejsca we Francji nie traktuję jak porażki. Wręcz przeciwnie. Jestem jedyną kobietą, która zdecydowała się na taki krok i wiem, że to dopiero początek nowej drogi. Podobnie było kilka lat temu w klasie GP4, w której wspólnie z reprezentantką Hiszpanii ścigałyśmy się z mężczyznami – podsumowała Jachimek.
Zawody we Francji okazały się dla niej tak ekscytujące, że po ich zakończeniu zaczęła poważnie rozważać możliwość startu w Mistrzostwach Świata GP of Puglia w Torre dell’Orso. Zawody zaplanowane na 26–28 września są uważane za jedne z najbardziej ekstremalnych i niebezpiecznych na świecie. - To mnie właśnie najbardziej przyciąga. Chyba naprawdę jestem uzależniona od adrenaliny, emocji i tego szalonego rytmu sportowego życia. We Francji tor był wymagający, bardzo wąski, techniczny, ale zdecydowanie mniej endurance’owy niż się spodziewałam. Wytrzymałość mnie nie zawiodła, ukończyłam wszystkie cztery 35-minutowe wyścigi, a po ich zakończeniu nadal miałam energię i siłę, by pędzić dalej. To dalej w najbliższej perspektywie to chyba właśnie wspomniane mistrzostwa świata – wyjaśniła jedyna Polka rywalizująca w Vichy.
Warto przypomnieć, że w bieżącym roku łodzianka zadebiutowała w roli organizatorki międzynarodowych zawodów skuterów wodnych UIM, więc zawody we Francji były dla niej nie tylko powrotem do ścigania, ale również porównawczą „lekcją organizacyjną”. - Sporo obserwowałam, wiele przemyślałam i mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że jeśli chodzi o organizację międzynarodowych zawodów, to Polska naprawdę nie ma się czego wstydzić. Pod tym względem należymy do światowej czołówki – podkreśliła Jachimek.